środa, 19 sierpnia 2015

Przypadkowe Love

To nie miała być miłość .
 Ja dopiero co rozstałam się z chłopakiem , a on ?
Trafił w 10 !
Ostatnie o czym marzyłam to kolejny chłopiec trzymający mnie za rękę . Chciałam się bawić , szaleć do białego rana w klubach . Nie w głowie mi były kolejne miłoski .
Byłam na etapie "śmierć frajerom "  . Każdego faceta kastrowałam wzrokiem za moje miłosne niepowodzenie .Chciałam pokazać wszystkim jak żyć bez nich i dobrze się bawić . Wyprowadziłam się z domu , mieszkałam na wynajmie z przyjaciółką . Pracowałyśmy i trwoniłyśmy pieniądze gdziekolwiek się dało .
On. Kilka lat starszy  , z wyglądu poważny . Ogólnie na pierwszy rzut oka - rozważny 24 latek jakich mało . Studiował hotelarstwo  , pracował w Pałacu Domaniowskim , miał swoje auto i zaufanych przyjaciół. Odrazu wiedziałam , że to nie człowiek mojego pokroju , więc go spławiłam .
On jednak , jak to ja mówię , postawił sobie mnie za cel do osiągnięcia . Żyć mi nie dawał , pisał i pisał . Jak nie na jednym portalu to na drugim .
Nudziło mu się , myślałam . Szuka to znajdzie .
Pisał dalej  ...



W niedalekim czasie zmarłam moja mama . W ogóle przestałam istnieć w sieci . Mało kiedy wychodziłam z domu , prócz tego, że do pracy . Nie oczekiwałam od życia nic innego jak tego samego co spotkało ją . Jednak siła rodzeństwa i najbliższych mi przyjaciół przywołała mnie do porządku .

Powoli wszystko się normowało , a w czasie kiedy mnie było brak na fejsie , On zaczął pisać do Sabiny - mojej współlokatorki . Śmiech na sali - pomyślałam . Odpisywałyśmy mu wspólnie  robiąc sobie z niego przysłowiowe "jaja" . A co , nie ja to ona ? O NIE NIE .
Wszystko jednak miało głębszy sens w jego pomyślunku. Wiedział , że jak zacznie pisać do niej to wreszcie się odezwę .
Dostał mój numer telefonu ! Ot co , nie cały. Tylko 6 cyfr , resztę ZGADŁ. Po xxx kombinacjach trafił na mnie .
Stwierdziłam  , że to może moje przeznaczenie ... Ale przecież nie w głowie były mi miłości .
Kto o normalnych zmysłach kombinuje cyframi aby napisać właśnie do tej laski ? Który chłopak jest aż tak zaparty w swoich działaniach ?

Głęboko poranione serce nie pozwalało mi jednak na nowe przygody . Szczerze powiedziawszy miałam gdzieś jego zaloty i bawiłam się moja nieosiągalnością.
Kiedy spotkaliśmy się pierwszy raz - nieprzypadkowo , to nie miałam żadnych planów na przyszłość , w których on mógłby istnieć . 

To miała być niezobowiązująca znajomość , miał być odskocznią od smutków i lekarstwem na zatrute serce .

A ja ? Kim ja miałam być dla niego ? 
Zaraz po naszym spotkaniu rzucił  półżartem kilka słów , które zaniepokoiły moje serce - "kiedyś będziesz moja żoną" .
Uciekłam z samochodu , jakby się w nim paliło i nie chciałam o Nim więcej słyszeć. Uznałam go za wariata. Serio .
Myślałam , że będę dla niego kolejną , a zostałam jedyną.

Po piątym i osiemnastym spotkaniu dalej szłam w zaparte , mówiąc , że to tylko koleżeństwo . Wcale nie chciałam z nim być . Zapierałam się jak tylko mogłam i odpychałam te myśli w nieznane. 
Dopiero wtedy gdy po 8 miesiącach on odpuścił , ja dostałam ataku paniki ! 
Nie wiedziałam co mam zrobić i czy w ogóle cokolwiek z tym robić . Wiedziałam , że jak się z nim wtedy nie spotkam to moje życie pęknie jak balon i ujdzie z niego powietrze . ZNÓW. 
Byłam tam szybciej niż kiedykolwiek byłam w pracy ;p . 

Nie pytałam czy mogę i czy jeszcze chce tylko stanęłam przed nim z głupkowatym uśmiechem na twarzy . Wyglądałam pewnie jak te smutne pieski w schronisku, z których oczu można wyczytać  " nie zostawiaj mnie " . 

Nie zostawił . 

Wziął i przytulił i tak zostało do dziś. 
Nie jest wymarzonym facetem , który kupuje codziennie kwiatki czy czekoladki ale jest moim facetem . Jest moim mężem , którego czasem mam ochotę wysłać w kosmos , a zaraz potem pewnie bym się sama tam wysłała, żeby być blisko .

Sami wiecie jak to jest ..
Po dziesiątym poranku kiedy przed przebudzeniem , szukasz jego dłoni obok swojej . Romans , który miał być chwilą zapomnienia i przecinkiem w dalszym życiu , aktualnie jest przecinkiem w życiu codziennym. Od kolacji , po spacery. Do porannego krzyku, językiem , który tylko my znamy .
Do śmierci , mówią . 
Miał być ma chwilę , został na zawsze . 
















































12 komentarzy:

  1. O cholerka ! Znam ta historię, slyszalam ją setki razy a mimo to mialam ciarki czytając to :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przywołując wspomnienia , sama mam czasem ciarki :)

      Usuń
  2. Wow! fajny tekst:) życie jest jednak nieprzewidywalne..

    * babiniecowion.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś mówiłam - napiszę o tym książkę !
      Byłaby pewnie pięciostronna hihih

      Usuń
  3. Wow, historia jak z bajki. Niesamowite, ale z własnego doświadczenia wiem, że możliwe.
    http://dalekooddzis.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaka piękna historia ♡ Piękna z was rodzina ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. I niech tak przytula już zawsze, bez końca! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przedostatnie zdjęcie moje ulubione. Każda historia miłosna jest wyjątkowa, tak samo jak każdy spędzony dzień, nawet najzwyklejszy powinien być doceniony. Dużo miłości i zrozumienia ☺ chyba zbliżającą się rocznica ślubu skłoniła Cię do refleksji ☺

    OdpowiedzUsuń
  7. trochę mam łzy w oczach, super to opisałaś :*

    OdpowiedzUsuń