niedziela, 26 kwietnia 2015

Publiczna piaskownica - co ja na to ?


Na samą myśl robi mi się słabo, ale przecież nikt mnie tam nie wygania  . Słowo piaskownica wywołuje u mnie w głowie produkcję tysiąca pytań na które nie ma odpowiedzi. Przecież to trzeba się przygotować jak na wojne . Zabrać prowiant , mandżur z zabawkami , nie zapomnieć czasem chusteczek , co często nam się zdarza ! Przygotować się psychiczne na spotkanie się z innymi mamami i ich dziećmi.

Czy piaskownica "publiczna" jest dobrym miejscem na zabawę dla naszych dzieci ? Czy jest tam czysto ? Czy mimo tego , że jest ogrodzona to nie wchodzą tam zwierzęta i osoby nieproszone ?
Piach w butach , we włosach , pod ubraniem ... Pamiętacie ? To takie darmowe pamiątki z takowej wyprawy :)
Nie wiem czy jest jakiś kalendarz życia gdzie jest napisane którego dnia życia możemy wybrać się z naszym szkrabem do piaskownicy . To chyba my dyktujemy warunki temu małemu żyjątku i to my jesteśmy potem sprzątaczkami tego co nabrudzone . A więc , jeśli już zdecydujemy się wejść w ten sypki świat z naszymi maluchami to jest tylko i wyłącznie nasza decyzja . Ja nie jestem matką , która wychowuje dziecko sterylnie , i zakłada mu codziennie ochraniacze na całe ciało by czasem nie nabiło sobie guza . Uważam nawet , że sporadyczne zderzenie z podłogą każdemu jest czasem potrzebne. Przecież gdyby nie upadł nie wiedziałby , że to boli i później nie próbowałby tego uniknąć... Ale o tym innym razem !

Szczerze nigdy chyba nie zrozumiem fenomenu piaskownic , życie tam się toczy całkiem inaczej  . Dzieci są niczym wojownicy i biją się dosłownie o każdą zabawkę, która nie jest jego . Mimo , że przytaszczy ze sobą cały swój majdan to i tak mu mało , bo to tylko dziecko . Rodzice wyciągają chrupki , lizaki czy inne fantastyczne jedzonka i wszystkie dzieci płaczą bo  też chcą !
Stoją i sępia jakby nie jadły co najmniej 3 dni a nam głupio bo co mamy zrobić !? Po pierwsze nie każde dziecko jest takie , że się podzieli i teraz siedź i tłumacz , że nie wolno , że mama kupi , że jest w domu i tysiąc innych powodów , które dziecko tak naprawde ma gdzieś bo ono też chce . Po drugie napewno znajdzie się mnóstwo babć dokarmiaczy , które chętnie podarują Twojemu maleństwu chrupkę czy coś innego , przecież nie powiesz , "przepraszam , ale on nie może , dwa dni nie robił kupki " , bo babcia wie najlepiej "proszę Pani od jednego mu nic nie będzie , ja wychowałam pięcioro dzieci , przeżyłam to " . FANTASTYCZNIE
 Ja wyobrażając sobie Nas w piaskownicy odrazu mam wizję bitwy o łopatkę czy wiaderko . Chyba Filip będzie miał piaskownicę u dziadków i na tym się skończy . Nie mam nic przeciwko placom zabaw gdzie bawią się wszystkie dzieci , ot co ! Jestem nawet chętna bo ja uwielbiam dzieci . Jednakże piaskownica wzbudza u mnie frustrację .
Bierzemy dzieci na plac zabaw a siedzimy i uspokajamy się co chwilę aby nie wybuchnąć, a kiedy chcemy już zebrać się do domu okazuję się, że nasze dziecko bawi się w najlepsze ! A na dodatek , jego zabawkami bawią się inne dzieci , no i co zabierzesz im ? Powiesz , że idziesz do domu i zabierzesz z rączki ? A to małe bijące serce będzie gapiło się na Ciebie tymi swoimi małymi oczętami z miną jakbyś zabrała mu właśnie całe życie . Nie będzie Ci głupio ? Mi by było...
Przegrzebiesz całą piaskownice , kawałek po kawałku za swoimi zabawkami i okaże się , że połowy z nich nie ma i tłumaczysz swojemu dziecku , że zgubiliśmy sitko czy łopatkę , kiedy ono tak naprawdę nie wie o co Ci chodzi , a Ty wychodzisz na wariatkę , która gada sama do siebie ...


Jak już tu wchodzicie to zostawcie po sobie ślad :)
Zapraszam również na funpage MatkiPlotki -----> https://www.facebook.com/MatkiPlotki?ref=hl









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz