wtorek, 14 lipca 2015

Dziecko vs. kultura osobista

Już od dawna zabierałam się za pisanie tej notki ale jakoś temat mi umknął i czasu nie było żeby to skończyć. Po rozmowie z jedną z moich koleżanek stwierdziłam , że to pora .
Chciałabym poruszyć temat , z którym borykamy się codziennie w najprostszych życiowych zawirowaniach . Kobiety , rodziny , które są już dzietne co dzień zastanawiają się czy dobrze wychowują swoje dzieci i na jakich ludzi wyrosną . Są małe więc jeszcze nie pora uczyć ich manier , bo przecież na to przyjdzie czas.  Oczywiście , że nie !



Ja uważam , a nawet jestem za tym , że dziecka bezstresowo wychowywać się nie powinno.
Jestem młodą matką i może jeszcze na tyle nie doświadczoną żeby wypowiadać się na przeróżne tematy i pouczać  , aczkolwiek o tym jak wychować swoje dziecko wiem najlepiej .
Przede wszystkim muszę zaznaczyć , że to że ja wychowam Filipa na dobrego człowieka nie ma 100% przekładu na jego życie po za domem rodzinnym  Nie wiem jakim będzie człowiekiem , ani co będzie robił i czym się kierował . Mimo wszystko , jakieś wzorce z domu wyniesie i na pewno będzie mógł z nich skorzystać ( za darmo ;p)
To właśnie my , rodzice jesteśmy pierwszymi drogowskazami moralnymi dla naszych szkrabów i to dzięki nam w późniejszym życiu będą próbowali się ukierunkować  w sposób jaki ich nauczymy(może) .
 Dzieci od małego należy uczyć podstawowych zwrotów grzecznościowych chociażby poprzez zabawę . Każde dziecko powinno wiedzieć co znaczy słowo dziękuję czy przepraszam . Powinno znać jego zastosowanie w codziennym życiu , w którym nie spotyka się tylko  miłe babcie ,  twierdzące  "to tylko dziecko" . Wiecie co ? W  momencie, kiedy słyszę te słowa  mam zawsze chęć wyrzucenia z siebie wszystkich złości i przelania frustracji na osobę je wypowiadające . Nie , nie jestem psychopatką, jestem człowiekiem i kobietą , nie tylko matką i kurą domową /
OK , to tylko dziecko . W takim razie może pozwolisz na to żeby oblało Cię sokiem albo rzuciło butem bo ma taką ochotę Może się zdenerwujesz , bo przecież tak się nie robi no ale "TO TYLKO DZIECKO" więc nic nie powiesz ?
Chyba nie na tym to polega . Nie na tym polega kształtowanie w dziecku poczucia winy za złe zachowanie  . Przynajmniej dla mnie .
Jestem matką , która za dobre chwali , a za złe karze . Nie wiem jak to przełoży się w praktyce ale przynajmniej taki mam plan i jak na razie bardzo dobrze mi idzie . Nie pozwolę sobie nigdy wejść na głowę , bo oczekuję od Filipa szacunku . Chcę nauczyć go tego . Człowiek uczy się na błędach , nie tylko swoich ale tych, które złapaliśmy w pamięć na ulicy czy też w domu. Nie wytykam moim rodzicom co robili źle , bo tak naprawdę na razie nie dorastam im do pięt.
Szczerze ? Wydaję mi się , że teraźniejsi rodzice powinni mieć więcej krytycyzmu wobec swoich dzieci i powinni potrafić  zwrócić im uwagę , kiedy robią coś nie tak .
Miejsce publiczne jest jednym z największych zbiorowisk ludzi , o przeróżnych charakterach , Nie wiemy na kogo trafi nasze dziecko biegnące po sklepie i wpadające na ludzi ( bo tak mu się podoba) .
Najlepsze stwierdzenie usłyszałam dziś w autobusie , kiedy to jechaliśmy  z Filipkiem do miasta. Duszno i parno , więc po chwili Filip zaczął marudzić i krzyczeć , no więc ja zaczęłam tłumaczyć , żeby nie krzyczał i się uspokoił , na to starsza Pani " a niech krzyczy , jemu wolno " . Wiecie co ? Przemilczałam ale z pewnością xx ludzi siedzących w autobusie miało ochotę słuchać jak on się drze w wniebogłosy . Oj zdecydowanie nie .
W ogóle , dzieci w markecie to temat rzeka,
Co poniektóre matki zachowują się po prostu przeokropnie ! Chodzą jak święte krowy zapełniając koszyk zakupami , a dzieci mają w nosie ." Teren zamknięty , to nic im nie grozi . "
 Całkiem niedawno , całkiem obcy chłopczyk podszedł mi do wózka i od tak wyjął sobie chrupki z koszyka , po czym oczywiście je zjadł .Co miałam zrobić ? Nakrzyczeć na niego ? To nie moja rola , To nie ja go wychowuję i nie ja będę mówiła jak ma się zachowywać . Taka rola matki , zaczyna się ona przy narodzinach i nigdy się nie kończy . Tylko ona nawet tego nie zauważyła , bo tak bardzo była zajęta rozmową z przyjaciółką.
Historia całkiem z innej beczki , nie moja . Pisałam ostatnio z koleżanką , jak wyżej wspomniałam i spotkała ją tak samo nie miła sytuacja jak mnie . Nie ma dzieci , co o niczym nie świadczy . Jest człowiekiem i szacunek należy jej się tak samo jak nam - rodzicom  . Posłuchajcie...
Byliśmy wczoraj w zoo.To, ze dzieci latały krzyczały mi kompletnie nie przeszkadzało. Taka natura dziecka. Ale nie można pozwalać na to żeby dzieci wchodziły innym na głowę i to dosłownie. Kucnęłam sobie z moim chłopakiem kolo akwarium tak żeby zobaczyć zęby rekina, oczywiście za nim go zobaczyłam, najpierw musiałam zobaczyć tyłek jakiegoś dziecka, które wlazło mi przed sama twarz ( i w zasadzie to było miejsce przy samej lince, która wyznaczała dokąd można podejść). Jakby tego było mało, inna mamuśka trzymając dziecko na rekach, w ogóle nie zwracała uwagi ze dziecko kopie mnie , a ja mam białą koszule. Czy dzieciom naprawdę wszystko wolno ??? Czemu ciągle inni maja coś akceptować, bo to tylko dziecko ??Mam chodzić brudna , umorusana, bo jakieś dziecko miało ochotę kopnąć mnie w moja świeżo wyprana i uprasowana koszule. Gdzieś przecież leży granica miedzy bezstresowym wychowaniem, a kultura i poszanowaniem przestrzeni osobistej innego człowieka/.. Ani od jednej ani od drugiej Nie usłyszałam nawet złamanego przepraszam. Przede wszystkim, każde wyjście powinno być odpowiednio przygotowane przez rodziców. Dzieci powinny wiedzieć gdzie wychodzą, po co ? Jak się zachowywać, co wolno a czego nie wolno w takich miejscach. Dziecko samo się nie nauczy i tej wiedzy z gwiazd sobie też nie weźmie
Co wy myślicie na temat tego , że ta dziewczyna się zdenerwowała ? Powinna zrozumieć , że to zoo i dzieci chcą się tam wyszaleć ? A może jednak ma rację i to w kwestii rodzica leży jak przygotować dziecko do życia w " większym stadzie" niż rodzice i rodzeństwo ? Ja się z nią w stu procentach zgadzam. Na pewno zaliczę nie jedną wpadkę wychowawczą ale zrobię wszystko aby było ich jak najmniej . Staram się Filipowi od małego dziękować za to co mi poda i mówić "proszę" kiedy to ja coś mu daję . Wydawałoby się to głupie , bo on tego nie rozumie , ale jednak kiedyś powie " u mnie w domu mówiło się tak od nie pamiętam kiedy" :)
Poprosiłam kilka czytelniczek , żeby wypowiedziały się na ten temat . Odpowiedzi są mniej więcej takie same . Wszystkie zgadzają się z tym , że dziecko trzeba kultury uczyć od małego aby towarzyszyło mu do końca życia .

Pytanie brzmiało : 
  • Co sądzisz o bezstresowym wychowaniu dzieci ? Uważasz ,"że to tylko dzieci" i nie obowiązują ich żadne zasady, ani rąbek kultury w stosunku do innych ludzi?Nawet obcych ?
  1. Emila : Ja nie jestem za bezstresowym wychowaniem. Dzieci nie mogą wszystkiego , bo są dziećmi. Według mnie od małego wpadać im należy zasady i kulturę bez względu na wiek. Wiadomo, że nie od razu wymagać od nich,by robiły tak jak przystało. One od małego się uczą norm i zasad przyjętych w społeczeństwie, by wyrosły na "dobrych" obywateli. Ja nie uznaje bezstresowo wychowania a bardziej wychowanie poprzez nagradzanie i karanie. Należy uczyć szacunku do siebie do bliskich a także do obcych. Wiadomo że przymyka się oczy na pewne zachowania i tłumaczy się ze to jeszcze dziecko, ale jeśli zbagatelizuje się już w zarodku to później będzie trudno wpoić normy i kulturę w dziecku. 

2.Ania :  Myślę że dzieci robią tyle na ile im pozwolimy. Odkąd się tylko urodzą, sprawdzają nasze granice, wymuszają na nas to co chcą. Myślę, że wszystko ma swoje granice. Fakt są rzeczy które wypada robić dzieciom a nie wypada dorosłym, jednakże tak jak już mówiłam wszystko ma granice. Dzieci trzeba uczyć od najmłodszych lat dobrego zachowania bo to wszystko co nauczymy je przez najmłodsze lata punktuje na przyszłość.
3. Ewa :  Nie uważam bezstresowego wychowywania dzieci za dobre podejście. Obecnie przebywam w Wielkiej Brytanii i jak szybko da się zauważyć, dzieci tu wychowywane są totalnie bez żadnych zasad co odbija się później na rodzicach. Taki przykład: jedzie matka autobusem z dzieckiem na oko 4-letnim , które po tym jak nie mogło stanąć obuwiem na siedzeniu wychlastało siedząca obok matkę po twarzy ,pobiło po klatce i rozłożyło się z płaczem na środku autobusu, po czym wszyscy, którzy chcieli wysiąść musieli królewicza omijać. To jest efekt bezstresowego wychowania. Nie pozwólmy żeby dzieci wchodziły nam na głowę , pasek czy klaps to nie morderstwo a pokazanie ze to ja jestem rodzicem i należy mnie szanować i traktować poważnie. Ja i moje pokolenie nie raz oberwaliśmy paskiem bądź ręką i dziś nie narzekam na szacunek do moich rodziców. Człowiekowi się włos na głowie jeży jak popatrzy na obecna młodzież. Kultura obowiązuje wszędzie, tam gdzie są ludzie ale tez bez przesady nie chodzimy na baczność z przyklejonym do twarzy uśmiechem. Są dni kiedy lubimy się wygłupiać i świrować. Trzeba czasem poświrować, żeby nie zwariować .
4. Milena :  Nieee nie . ja uważam że dzieci nie mogą wszystkiego, weszli by na głowę rodzicom ... Oczywiście że obowiązuje kultura, są granice. Jeśli jest możliwość i miejsce dosyć bezpieczne owszem można pozwolić na małe szaleństwo, po to właśnie za takie miejsca by dzieci miały gdzie wyładować swoją energię .. Tak jak wspomniałam są granicę, i miejsca w których obowiązuje kultura
5. Patrycja :  Ja uważam, że dzieci nie można wychowywać bez zasad i kultury , jeżeli nie nauczymy dzieci zasad do jakich powinny się stosować to dzieci będą wchodzić nam na głowę, wiec trzeba je uczyć od małego bo dobre zachowanie i kulturę dzieci powinny wynosić z domu . Dzieci powinny zachowywać się z kultura zarówno do rodziny jak i obcych ludzi. Mam córeczkę w wieku rok i pięć miesięcy i każdego dnia uczę ja co wolno a co nie wolno
6. Marta :  Kilka dni temu pisałam post na babińcu o moim stanowisku w sprawie karcenia dzieci klapsami – ja jestem stanowczo przeciwna takiemu rodzajowi kar – nie zmienia to jednak faktu, że każdy powinien znać swoje miejsce w stadzie. Uważam, że od początku dziecko powinno być uczone dobrych manier i zasad panujących w różnych sytuacjach ( co wolno a co nie np. co wolno w parku nie wypada już w kościele.. ot taki przykład). „Bezstresowe wychowanie” - co przez to rozumiesz? Dla mnie oznacza to tyle , że szanujemy się nawzajem, że słuchamy co mamy sobie do powiedzenia i nie naruszamy swojej cielesności. Jestem za karaniem dziecka odpowiednio do jego wieku ( posadzenie kilkulatka do kąta na określony czas jest dla mnie jak najbardziej zrozumiałe, w przypadku mojego 8-mio latka najlepszą karą jest zakaz korzystania z telefonu bądź komputera – postanie w kącie nie działa już tak jak kiedyś) , karcenie powinno być konstruktywne ( tzn. powinno zmusić dziecko do przemyślenia sytuacji , do wyciągnięcia wniosków, kara powinna być odczuwalna współmiernie do przewinienia). W mediach często słyszy się o tzw buntach ( dwulatka, trzylatka , nastolatka itd.) - i czy to oznacza , że mamy im pobłażać, nie reagować tylko dlatego , że są dziećmi i to w dodatku w trudnym okresie? Nie, nie i jeszcze raz nie! To właśnie takie sytuacje uczą dzieci, że są jakieś zasady, jakieś reguły. Poza tym jak to mówią ; „ im skorupka za młodu nasiąknie , tym na starość..” - nie wychowane dziecko będzie niewychowanym dorosłym, obrażające dziecko będzie obrażającym dorosłym, aż w końcu bijące/ bite dziecko będzie to samo robiło w życiu dorosłym.... czy takiego społeczeństwa chcemy? Wiem, że to co pisze może jest może trochę na wyrost , ale mam wrażenie , że rodzice są leniwi – zwyczajnie nie chce im się tłumaczyć, reagować na zachowania swoich dzieci a wszelkie „odstępstwa w zachowaniu” tłumaczą buntem i innymi hasłami głoszonymi przez psychologów.Tyranem nie jestem ,w miejscach do tego przeznaczonych ( plac zabaw i inne tego typu miejsca) szaleją, biegają, bawią się normalnie - zwyczajnie – jak każde dziecko – nie musztruje swoich dzieci! Uważam tylko , że dobre maniery obowiązują wszędzie – czy na placu zabaw można bić/kopać/gryźć/ ubliżać? Na placu jestem codziennie – dzieci są różne to i sytuacje różne się zdarzają – no ale czy tam wszystko można? Czy tam nie ma żadnych granic w zachowaniu? Dzieci są bacznymi obserwatorami - testują naszą cierpliwość – na im więcej im pozwolimy tym trudniej potem je okiełznać.Jestem mamą od 8 lat, nie wyobrażam sobie sytuacji w której moje dziecko nie reaguje na moje tłumaczenia, na które nie mam wpływu, które robi co mu się żywnie podoba w myśl zasady – jesteś dzieckiem rób co chcesz a na wychowanie przyjdzie pora..... Ów pora na wychowanie może nigdy nie nastąpić – bo wakacje, bo masz trudny okres, bo przechodzisz bunt, bo hormony buzują – każda sytuacja będzie dobra by „wychowanie” odłożyć w czasie aż w końcu okaże się , że już nie ma kogo wychowywać – bo dziecko wychowało się samo ( jak umiało, jak potrafiło, jak go koledzy nauczyli , w przekonaniu że wszystko powinno być dla nich , im podporządkowane , że nie poniosą żadnych konsekwencji za swoje czyny) – w końcu to wynieśli z domu ( a raczej nie wynieśli , bo wychowania zabrakło i jasnych zasad wpajanych od młodości)_ To my rodzicie stawiamy dzieciom granice, to my za nie odpowiadamy, to my będziemy ponosić konsekwencje ich zachowania.
Emotikon smile w miejscach do tego przeznaczonych ( plac zabaw i inne tego typu miejsca) szaleją, biegają, bawią się normalnie - zwyczajnie – jak każde dziecko – nie musztruje swoich dzieci! Uważam tylko , że dobre maniery obowiązują wszędzie – czy na placu zabaw można bić/kopać/gryźć/ ubliżać? Na placu jestem codziennie – dzieci są różne to i sytuacje różne się zdarzają – no ale czy tam wszystko można? Czy tam nie ma żadnych granic w zachowaniu? Dzieci są bacznymi obserwatorami - testują naszą cierpliwość – na im więcej im pozwolimy tym trudniej potem je okiełznać.
7. Basia :  Kurcze,moja ma 4 lata skończone,uczę ją powoli wszystkiego,zaczynam od dziękuję, przepraszam,dzień dobry,jest mi czasem lekko wstyd gdy tego nie powie,bo już jest mądrą dziewczynką,i zawsze staram się jej to powtarzać..Nie uważam że dziecko może wszystko,może tyle ile jej na to pozwolę,na pewno nie dam sobie wejść na głowę,lub gdy ona chce to musi mieć ,zawsze jest kompromis,szczerze przyznam czasem nie daję już rady,ale mam metody,wymyślam zabawy,gry,plac zabaw po parę godzin.Choć widzę że naśladuje inne dzieci,ale upominam ją.Staramy się.Już panna do przedszkola chodzi a tam są reguły i dużo przynosi z stamtąd do domu.Ja się staram,córka przy dzieciakach pokazuje swoje fochy,swoje widzi misie,ale nie uginam się,powiem tak ona stara się być grzeczna,i taka jest,przypominamy jej o zasadach zawsze i w każdym miejscu,lecz nie zawsze przestrzega.
8. Sylwia :  uważam że bezstresowe wychowanie to zło. Dzieci powinny wiedzieć co im wolno a czego nie. Ale nie oznacza to bicia itp. Dziecko trzeba nauczyć zasad kultury i współistnienia z innymi. A przede wszystkim tolerancji i akceptacji czego jak widać dziś młodzieży brakuje. Dzieci są tylko dziećmi więc trzeba dostosować wymagania do wieku rozwoju i predyspozycji dziecka. Nie każdy np 3 latek musi coś umieć bo tak się przyjęło. A dziecko kiedyś przestanie być dzieckiem. Myślę że pierwsze 3 lata to dziecko nie zawsze wie co jest dobre a co złe i trzeba mu wytłumaczyć. Dzieci ok 4-5 powinny już wiedzieć (poza wyjątkami) co jest właściwe. Rolą rodziców jest nauczyć je norm społeczeństwa nie własnego widzimisię.

Takie są zdania , tych którzy odpowiedzieli mi prywatnie na pytanie . Chciałabym poznać opinię reszty . Jak wy się macie do zasad ? Czy używacie je codziennie czy tylko od święta (BO TAK WYPADA ) . Takie są realia kochani , nie wszyscy muszą dostosować się do naszych dzieci , a już nie koniecznie Ci starsi . To młodsi muszą dostosować się do życia , w którym nie zawsze ktoś poda im pomocną dłoń . Life is brutal . Bądźmy dobrymi rodzicami :)
Nauczmy nasze dzieci kultury , bo jak nie my to kto ?!
 
 
Emotikon smil
 

6 komentarzy:

  1. Nie ma czegos takiego jak bezstresowe wychowanie,albo sie dziecko wychowuje wyty7cza granice co wolno, czego nie,co jest dobre .co złe .Przede wszystkim uwazam,ze do dziecka trzeba mówic i tlumaczac rozmowa to bardzo duzo....Nojeszcze wazna kwestia jesli bedziemy pozwalac na nie wiadomo co to tez dzieci nie beda mialy do nas szacunku,to tyle w temacie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też tak uważam , dzieci muszą być wychowane dobrze zawsze a nie okazjonalnie :)

      Usuń
  2. "Nie pozwólmy żeby dzieci wchodziły nam na głowę , pasek czy klaps to nie morderstwo a pokazanie ze to ja jestem rodzicem i należy mnie szanować i traktować poważnie."
    bicie własnego dziecka paskiem to forma nauki dziecka szacunku do innych.Jak chce nauczyć dziecka szacunku skoro ona sama go nie szanuje? Niech się potem nie dziw że jej dziecko bedzie potem agresywne i może jej nawet oddać.Agresja rodzi agresje.To nie te czasy że dziecko dostaje pasem i jest oki. Podpisuje się pod powyzszym postem, z dzieckiem rozmawiać i jeszcze raz rozmawiać, ale nie bić!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest chyba kwestia indywidualna . Każdy wychowuje dziecko na pewno najlepiej jak potrafi i to ze czasami da mu klapsa na pewno Joe skreśla go z listy wspaniałych rodziców.

      Usuń
    2. Nikt nie mowi.o laniu dziecka pasem zeby puchlo tylko o tym ze klaps to nic strasznego i jeszcze nokomu nie zaszkodzil. Ja nie raz dostalam klapsa i agresywna jakos nie jestem

      Usuń
    3. ja osobiście sama nie raz dostałam klapsa i nie uważam sięza agresywną osobę , aczkolwiek to fakt uderzysz dziecko w dupę publicznie powiedzą " co za matka " ale jak wchodzi Ci na głowę to powiedzą " jak tak wychowała to tak ma " . Dziecko może czasem jak dostanie klapsa to będzie wiedziało , że to co zrobiło nie było okej , mój Filip się śmieje jak na niego krzyknę, serio .

      Usuń